2009-01-20 Witamy w Nowym Roku! Nieco spóźnione, ale MAKSymalnie szczere życzenia dla wszystkich tych, którym nie jest obojętny los naszego Maksia.

MAKSymalnie dużo radości,
MAKSymalnie dużo miłości,
Pogodnych dni, spokojnych nocy i szczęśliwego każdego poranka,
to życzenia noworoczne od MAKSymilianka.


To były pierwsze Święta Bożego Narodzenia, pierwsza wigilia i pierwszy Sylwester w życiu Maksymilianka. No i pierwszy Święty Mikołaj, który jakoś w tym roku zabiegany podawał prezenty przez babcie i ciocie Nasze świętowanie rozpoczęliśmy od ubrania choinki - prawdziwej aż pod sufit pachnącej lasem. Kolorowe bombki, migoczące światełka - to wszystko wyraźnie podobało się Maksiowi. Choinka przyniosła nam wiele radości, szczególnie, że od połowy listopada Maksymilianek chorował na ostre zapalenie oskrzeli.
Konieczne były zastrzyki. Choroba minęła, ale obniżyła się i tak bardzo słaba odporność Makymilianka, ciągle "łapie" nowe infekcje, kaszel i katar to nasz chleb powszedni. Choroba uniemożliwiła nam regularną, profesjonalną rehabilitację. Bardzo baliśmy się, że nasze wcześniejsze starania pójdą na marne. Ile mogliśmy, tyle sami pracowaliśmy z naszym synkiem. I udało nam się - nasza pani rehabilitantka nie stwierdziła żadnych zmian wstecznych, nawet po kilkudniowej przerwie w ćwiczeniach spowodowanej wirusem przewodu pokarmowego.

Na szczęście w wigilię Maksymilianek czuł się na tyle dobrze by w pełni cieszyć się atmosferą świąt. Co rok świętujemy podwójnie. W domu rodziców męża i w domu moich rodziców. Tak też było i tym razem. Gwar świąteczny, krzątanina i mnóstwo osób wokół sprawiało Maksymiliankowi radość. Jego duże, śliczne oczy iskrzyły pięknie w blasku światełek. Widzieliśmy, że dobrze się czuje wśród dzieci (których w naszej rodzinie ostatnio sporo przybyło).

Życzenia i łamanie się opłatkiem odbywaliśmy wspólnie. Był to chyba najtrudniejszy moment. Wszyscy życzyli nam podobnie... siły, wytrwałości. Głośno powtarzałam do siebie "Nie będę płakała" - udało mi się. A potem był barszcz i pierogi, tradycyjnie zastawiony świątecznie stół. Maksiu pokosztował prawie każdej potrawy... tym bardziej mógł to zrobić, gdyż końcem grudnia wyrósł mu pierwszy ząbek. Wyrzynanie ząbka, któremu towarzyszyły typowe dolegliwości, Maksymilianek zniósł bardzo dzielnie.